Przez około trzy miesiące przyjmowałam doustną antykoncepcję hormonalną, gdy w połowie lutego 2017 roku pojawiły się u mnie objawy przypominające ostre przeziębienie: osłabienie, temperatura (tj. 38,5 st.), bóle w okolicach bocznych klatki piersiowej, kaszel i duszności. Lekarz internista przepisał mi antybiotyk i leki przeciwbólowe/ przeciwzapalne.
Po kilku dniach temperatura minęła, lecz pomimo leczenia czułam się coraz gorzej i coraz bardziej bolało mnie w klatce piersiowej. Nie mogłam swobodnie oddychać i spać. Słabłam z każdym dniem. W dniu 27.02.2017 trafiłam do oddziału pulmonologicznego. Początkowo lekarz badający mnie w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym chciał mi przepisać kolejny antybiotyk i wysłać do domu. Jednak zaniepokoiło go wysokie CRP i zostałam skierowana na oddział szpitalny.
Tam zrobiono mi tomografię komputerową, która wykazała masywną zatorowość płucną. Po opuszczeniu szpitala przeszłam pod opiekę pani kardiolog w poradni przeciwzakrzepowej. Przez około pięć miesięcy przyjmowałam lek przeciwzakrzepowy aż do momentu, gdy lekarz prowadzący, ze względu na dobre wyniki badań, pozwolił mi je odstawić. Badania krwi wykazały wrodzoną trombofilię pod postacią mutacji Leiden genu czynnika V heterozygota. Jestem ogromnie wdzięczna młodej lekarce badającej mnie w szpitalu, która nie uwierzyła, że mam zapalenie płuc i wysłała mnie na badanie TK. To dzięki niej postawiono właściwą diagnozę i wdrożono leczenie.
Myślę, iż bardzo istotne jest uwrażliwianie lekarzy (zwłaszcza tych pierwszego kontaktu) na możliwość wystąpienia zatorowości płucnej. Zatorowość jest chorobą niezwykle zdradliwą i może przyjmować postać innych chorób.