W moim przypadku nie było problemów z diagnozą. Noga mi spuchła na wyjeździe zagranicznym i pierwszych informacji szukałem (jak wiele osób dzisiaj) u "dra Googla". Z podejrzeniami zakrzepicy przesłałem zdjęcie żonie. Po konsultacji ze znajomym, bezpośrednio po powrocie umówiłem się do lekarza. Wtedy poszło już szybko. Zlecenie doplera, potem tomografia płuc i "wysyłka" do kliniki, gdzie znalazłem się pod opieką bardzo dobrych lekarzy. Zatem nie mogę z mojej strony narzekać na sprawność i celność badań.
Historia Artura
Klasyczny trójkąt: Podróż – spuchnięta noga – zatorowość