Moja "przygoda" z zatorowością to pokłosie radykalnej prostatektomii z limfadenektomią zasłonową. W 2016 r. zdiagnozowano u mnie złośliwą odmianę raka prostaty adenocarcinoma. Jeszcze w tym samym roku, w grudniu, poddałem się radykalnej operacji usunięcia zmian nowotworowych. Po powrocie do domu zamiast stopniowo odzyskiwać siły i wracać do zdrowia, z dnia na dzień robiłem się coraz słabszy. Nawet tak prozaiczne rzeczy jak wyjście z domu po gazety nastręczało mi sporo kłopotu. Odczuwałem coraz większe zmęczenie, miałem płytki oddech, pociłem się nawet przy zdejmowaniu butów. Czasami miałem wrażenie, że nie mam czym oddychać!
Na początku lutego 2017 r. trafiłem na oddział pneumonologii. Tamże stwierdzono u mnie znaczne podwyższenie stężenia norm D-dimeru, a TK klatki piersiowej ujawniło cechy zatorowości płucnej we wszystkich tętnicach płatowych i początkowych odcinkach tętnic segmentalnych po obu stronach płuc.
Rozpoczęto leczenie, a po poprawie mojego stanu zdrowia, zostałem wypisany do domu z zaleceniem dalszej opieki w specjalistycznej poradni, w której nadal jestem pod opieką pracujących tam lekarzy.